Od najdawniejszych czasów łowcy stanowili wyodrębnioną grupę społeczną, którą wyróżniał wygląd, wierzenia a nawet język. Społeczność myśliwska skupiona w koła łowieckie tworzy grupy silnie skonsolidowane, dla których las i jego bogactwo to majestat. Myśliwi to dobrzy gospodarze, świadomi swojej roli i obowiązków, odpowiedzialni powiernicy kawałka natury. Słowa te w wielkim skrócie oddają charakter i wizerunek koła łowieckiego „Borsuk”.

Skąd taka nazwa? Bardziej dociekliwi mogą doszukiwać się podobieństw i wspólnych cech tego zwierza i trop ten nie zmyli ich. Utożsamiać do borsuka może nas bowiem lubowanie się w lasach o małej penetracji ze strony człowieka, skryty, nocny tryb życia oraz niechęć do wszystkiego co burzy spokój w kniei.

Prawda jest jednak bardziej prozaiczna – otóż nazwę zawdzięczamy Koledze Józefowi Kosztyle, który w roku 1953 roku upolował ciekawy okaz borsuka, a wydarzenie to zbiegło się z rozporządzeniem, które nakazywało aby wszystkie koła łowieckie opatrzone były numerem oraz nazwą ściśle związaną z łowiectwem. W związku z tym, że inne koła łowieckie upodobały sobie nazwy zwierza grubego lub ptactwa łownego – Józef Kosztyła zaproponował oryginalną nazwę Borsuk, która spotkała się z aprobatą większości członków Koła i od 1953 roku nieprzerwanie funkcjonuje do dziś.

Dlaczego powinniśmy być dumni z naszego koła i czego możemy sobie pogratulować? Na to pytanie odpowie rys historyczny, który starszym kolegom przypomni trudne, ale piękne początki Borsuka, a młodszym da możliwość konfrontacji i porównania funkcjonowania   koła na przestrzeni dziesięcioleci.

Początki koła łowieckiego Borsuk datuje się na lata powojenne. W Polsce to czas, który stworzył chlubną kartę w dziedzinie łowiectwa, czas, który przyniósł wiele innowacji. Ludzie bogatsi, często o tragiczne doświadczenia inaczej postrzegają życie i cenią inne wartości. Z dumą należy podkreślić fakt, że w tym trudnym okresie na powojennej ziemi łódzkiej, gdzie dopiero odbudowywano zręby polskości, znalazła się, w nielicznym jeszcze środowisku, grupa entuzjastów łowiectwa, która zainicjowała utworzenie koła łowieckiego. Celowo należy zaakcentować słowo koło łowieckie - bo taka była pierwotna nazwa, opatrzona jedynie numerem 2.

Wówczas koło liczyło kilkunastu członków, których w oparciu o posiadane zapiski, należy wymienić. Byli to: Władysław Niedzielski, Jan Burchardt, Ireneusz Gałecki, Jan Rybiński, Jan Hess, Zygmunt Klimkiewicz, Jan Michałowski, Stefan Karp, Aleksander Goździk, Mieczysław Socha, Zenon Grzelak, Eugeniusz Bartoszewicz, Franciszek Godlewski, Tadeusz Grzeszkiewicz, Kazimierz Błaszkowski, Marian Szymański, Wiktor Czernicki, Tadeusz Winnicki, Władysław Szczepanik, Józef Wenikajtys. Kilka lat później dołączył do tego grona Józef Kosztyła, który w znacznym stopniu przyczynił się do jego rozwoju i przez 40 lat sprawował funkcję łowczego.

To właśnie wymieniona garstka zapaleńców, zróżnicowana pod względem środowiskowym, zawodowym, ale pod jednym wspólnym patronem św. Huberta, zakasała rękawy i wzięła się do pracy dla dobra łowiectwa na ziemi łódzkiej. Trudno im było zliczyć smutny wojenny pokot. Wojna przyniosła na niwie łowieckiej daleko idące przeobrażenia. Zwierzostan został zdziesiątkowany w katastrofalny sposób. Pierwsze próby zaradzenia tym problemom podjęto podczas Zebrań Walnych zarządu koła łowieckiego, o czym świadczą protokoły zgromadzone w ”Księdze Protokołów…” założonej 21 listopada 1946 roku. Ten cienki szkolny zeszyt do nauki kaligrafii to dowód i historia tworzenia nowych struktur łowieckich w Tomaszowie Mazowieckim, w których Borsuk wpisany jest wielkimi literami.

Niektórzy w tym miejscu zadadzą pytanie, dlaczego utworzenie Koła datuje się na 1948 rok, a nie dwa lata wcześniej, jak sugeruje data pierwszych protokołów.  Otóż za oficjalną datę powstania koła przyjęto dzień 23 listopada 1948 roku, gdyż wtedy to nastąpiło wpisanie koła do rejestru stowarzyszeń kółek łowieckich. Pierwsze Walne Zgromadzenie zwołano wówczas w Szkole Podstawowej Nr 2 w Tomaszowie Maz. przy ul. Stolarskiej, podczas którego ustalono liczbę członków na 30-tu. Głos zabrał wtedy łowczy Jan Burchardt, który zwrócił uwagę na podstawowy problem łowiectwa, jakim było pozwolenie na posiadanie broni myśliwskiej. Bezduszna biurokracja sprawiała, że pisane wielokrotnie podania, akceptowane były przez Wojewódzką Radę Łowiecką w Łodzi, po czym zalegały w szufladach Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa. Koło pozostawało w tej kwestii bezradne i ponosiło ogromne straty. Z racji tego, że dostęp do nielegalnej broni miał niemal każdy, szerzyło się kłusownictwo i wnykarstwo. Problem te narastał przez kolejne lata. Warto wspomnieć, że  łowczy Jan Burchardt wystąpił wówczas z apelem do władz Ligi Przyjaciół Żołnierza o odebranie broni wszystkim członkom Ligi Obrony Kraju, którzy posiadali ją w domu i zaostrzenie wobec nich sankcji karno-organizacyjnych. Apel ten spotkał się z poparciem myśliwych całego kraju. Inny problem z jakim zmagało się koło w chwili jego tworzenia to problem dzierżawy terenów leśnych Nadleśnictwa Nagórzyce oraz w gminie Bogusławice. Mimo determinacji i zaangażowania członków koła działania te nie przyniosły oczekiwanych decyzji i w połowie 1947 roku  odstąpiono od zabiegów dzierżawy wymienionych terenów, pomimo wpłaconej wcześniej kaucji dzierżawnej.

W dniu 29 października 1952 roku ukazał się Dekret o Prawie Łowieckim, mocą którego został dokonany podział obszaru kraju na obwody łowieckie, przydzielone poszczególnym kołom łowieckim, a także nowotworzonym na terenie województw. Było to posunięcie bardzo istotne dla naszego koła, albowiem oderwane zostało odwieczne prawo polowania właściciela gruntu. Dwóch członków zarządu Ireneusz Gałecki oraz Jan Burchardt udali się wówczas do Dyrektora Lasów Państwowych w Łodzi, gdzie podpisali umowę dzierżawną terenów obecnego Nadleśnictwa Spała, na których to myśliwi Borsuka gospodarują do dziś. Niebawem do nowych terenów dodano również obszar obecnego Nadleśnictwa Brzeziny. Od tamtej pory tereny koła łowieckiego Borsuk uważane były i są nadal, za jedne z lepszych w województwie.

Lata 80-te to lawinowy wzrost  liczebności zwierzyny grubej, przede wszystkim dzików. Warunkiem sprzyjającym takiej sytuacji było m.in. wprowadzenie na masową skalę upraw kukurydzy. Nieuniknione niestety okazały się szkody w uprawach polnych, wobec czego dla zachowania równowagi i minimalizacji szkód zwiększono odstrzały. Lata dziewięćdziesiąte to nowe spojrzenie na łowiectwo oraz prężny rozwój naszego koła. Podjęte w tym czasie śmiałe i słuszne decyzje oraz inwestycje m.in. budowa hubertówki, zakup maszyn rolniczych wywarły ogromny wpływ na nasz wizerunek i procentują do dzisiaj. Zaowocowało to stabilizacją i rozwojem w gospodarce łowiecko-hodowlanej; dokarmianiem zwierzyny, wzbogacaniem bazy żerowej i ochroną przed szkodnikami. Rozsądna ingerencja, polegająca na sterowaniu procesami populacyjnymi - oto zadania jakie systematycznie realizują myśliwi z Borsuka.

Obecna rzeczywistość to zwiększenie odstrzałów do poziomu: jelenie- 30 sztuk, dziki-190 , sarny-86, lisy-170, bażant-45, kaczka-80. W myśl zasady „Kto hoduje ten poluje” wywiązujemy się z obowiązku zagospodarowania łowisk. W dwóch obwodach, o powierzchni ponad 6 tyś ha każdy, wybudowaliśmy 28 stałych zadaszonych paśników, 46 lizawek, 10 podsypów oraz 2 wodopoje. Uprawiamy też 8 poletek żerowych obsiewanych owsem, żytem i łubinem. Ilość karmy, którą co roku Koło dostarcza zwierzynie to 4 tony owsa w snopach, 12 ton ziemniaków, 20 ton  marchwi, 16 ton warzyw oraz 30 ton bezpośrednio wysypywanej kukurydzy.

Takie to były początki łowiectwa na ziemi tomaszowskiej. Koło nasze przeszło niewyobrażalne zmiany: od garstki zapaleńców z narażeniem życia broniących zdziesiątkowanego wojną pogłowia zwierzyny, do liczącej kilkadziesiąt osób społeczności hodowców-pasjonatów. Dzięki zaangażowaniu jesteśmy w posiadaniu nie tylko znacznego majątku materialnego ale przede wszystkim kulturowego. Nasze koło wpisało się w historię łowiectwa wielkimi literami a za swoją działalność decyzją Kapituły Odznaczeń Łowieckich zostało uhonorowane Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej.

DARZ BÓR

Realizacja: MAXIGRAF